Śniadanie Wielkanocne w "Zaciszu"

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 15.04.2017 / Komentarze
Na stole najsmakowitsze potrawy, zajączek przyniósł też słodkie prezenty

Dziś w Wielką Sobotę 15 kwietnia tuż po południu podopieczni Domu dla Bezdomnych „Zacisze” przy ul. Wodociągowej zasiedli do wielkanocnego śniadania.

- Tradycyjnie, jak co roku na święta Wielkiej Nocy, spotykamy się w "Zaciszu", w tym roku już po raz ósmy. Nasz świąteczny stół tradycyjnie darzy, "czym chata bogata" - mówi "Miastu z Wizją" Elżbieta Baran, pracownik socjalny Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Szczecinku.

- Nasi podopieczni chętnie do nas przychodzą na poczęstunek. Wspólnie razem spędzamy ten świąteczny czas. Na stole mamy nie tylko tradycyjny żur z białą kiełbasą i wielkanocne jajeczko, ale również inne potrawy, min. pieczonego kurczaka, kotleta schabowego, bigos, wędlinę, ryby, sałatki oraz najprzeróżniejsze i smakowite wielkanocne wypieki. Nie zabrakło nam też słodkości. Nasi darczyńcy okazali się bardzo hojni. M.in. uczniowie i pedagodzy Szkoły Społecznej przygotowali odzież. Będziemy ją regularnie udostępniać bezdomnym i potrzebującym. Z kolei pan Kazimierz z żoną Anną (pragną pozostać anonimowi) przekazali nam żywność. Odwiedził nas również jeden pan, nawet nie chciał się przedstawić, który przywiózł nam dużo świątecznej żywności. To nie wszystko. Przedstawicielka Akcji "Podziel się posiłkiem" już zapowiedziała, że zaraz po świętach dostarczy nam żywność dla naszych podopiecznych.

Jak nam powiedziała pani Elżbieta, "Zacisze" przygotowało świąteczne śniadanie na około 50 osób.

- Oczywiście, co już jest tradycją, wszyscy, którzy spędzają z nami czas przy wielkanocnym stole dostaną od nas żywność, by w święta nie byli głodni - mówi E. Baran.

Atmosfera przy świątecznym stole była, co warto podkreślić, bardzo miła. Osoby bezdomne chętnie z nami rozmawiały.

- Jestem tutaj dziś i jestem szczęśliwy, że nie jestem w tym dniu sam - ujawnia pan Robert. - Broń Boże do nikogo nie mam pretensji, że jestem bezdomny. No, bo jak kogoś, a nie siebie samego winić? To był mój wybór, ja sam o tym zdecydowałem, że nie mam teraz domu. Ale jestem przekonany, że i dla mnie zaświeci słoneczko, że wreszcie wyjdę z tego zaklętego kręgu, że wrócę do normalnego życia. Jeżeli mi się to uda, może rodzina do mnie wróci? Przyczyną mojej obecnej sytuacji był alkohol, a właściwie jego nadmiar. Teraz nie piję i nie zamierzam do tego wracać. Zobaczymy, zatem co przyniesie los.

Jak powiedziała nam pani Elżbieta, najcenniejszą rzeczą świątecznego spotkania jest atmosfera towarzysząca temu wydarzeniu.

- To już nasza tradycja, by wspólnie spędzić ten czas i przy świątecznym stole rozmawiać tylko o dobrych chwilach w naszym życiu - zapewnia E. Baran (na zdjęciu - poniżej).

Tekst i foto: Sławomir Włodarczyk