Płacić, nie płacić, a jeśli tak to komu? Dylematy polskiego wędkarza

  • Blogi
  • Felietony
Mariusz Getka / 27.01.2023 / Komentarze
Obrazek użytkownika Mariusz Getka
Felieton Mariusza Getki, prezesa Szczecineckiej Lokalnej Organizacji Turystycznej

Wszechobecna drożyzna dotyka wszystkich aspektów naszego życia. Rosną ceny jedzenia, energii elektrycznej i cieplnej, paliw, kredytów. Więcej także musimy zapłacić za przyjemności, które dotychczas były sposobem na rozładowanie napięć związanych z życiem codziennym. Do takich niewątpliwie należy wędkarstwo. Pasja, którą w naszym kraju uprawia około 2 milionów osób, także dotknięta została podwyżką cen. Najwięcej obwodów rybackich w Polsce użytkowanych jest przez Polski Związek Wędkarski. Podwyżka cen w tym stowarzyszeniu odbija się największym echem w całym kraju. Faktycznie, skala wzrostu cen jest niespotykana i bardzo zróżnicowana w poszczególnych okręgach. O ile można zrozumieć podwyżki opłat na ochronę i zagospodarowanie wód, o tyle wzrost składki członkowskiej jest dla wielu nie do przyjęcia. Odebranie zniżek wielu grupom osób, także do wielu nie przemawia. W sytuacji, kiedy to nad tym stowarzyszeniem zawisły czarne chmury, Wody Polskie wytoczyły przeciwko nim najcięższe działa, a wielu wędkarzy głośno mówi o radykalnych zmianach, a nawet o jego likwidacji, takie ruchy wydają się niezbyt przemyślane. No, ale zupa się rozlała, ceny wzrosły i teraz niewiele można z tym zrobić. Czy była to słuszna decyzja? O tym przekonamy się wszyscy po zakończeniu sezonu wędkarskiego, który właśnie się rozpoczyna. Niemal codziennie słyszane są głosy wędkarzy, szczególnie tych starszych, utyskujące na zaistniałą sytuację. Po części trzeba ich zrozumieć, ale też starać się pokazywać inne alternatywy.

W naszym regionie mamy wiele akwenów, zarządzanych przez różne podmioty. Jeśli w PZW jest zbyt drogo, to możemy wędkować na wodach przedsiębiorstw rybackich ze Szczecinka, Czaplinka czy Złocieńca. Jeśli ich wody nam nie odpowiadają, możemy wykupić pozwolenie w Gminie Szczecinek (jeziora Wierzchowo i Wierzchówko oraz stawy powapienne w Marcelinie) lub w Gminie Borne Sulinowo (jezioro Śmiadowo). Kolejną alternatywą są Zalewy Nadarzyckie, albo łowiska zarządzane przez Związek Miast i Gmin Dorzecza Parsęty (rzeka Parsęta, jeziora Baczyno, Baczynko i Rybackie). Jak widać wybór jest bardzo duży.

Pełna oplata na wody nizinne w Okręgu PZW Koszalin to 430 zł. Dla jednych to dużo, dla innych cena ta jest do zaakceptowania. W przeliczeniu na miesiące to niespełna 36 zł, więc nie jest to kwota zawalająca z nóg. Dla porównania, w Gospodarstwie Rybackim w Czaplinku, za wędkowanie z łodzi na 34 jeziorach, wraz ze spinningiem musimy zapłacić 410 zł. Sezon tam trwa od 1 czerwca do 15 listopada. Łatwo policzyć, że tutaj miesięczna licencja kosztuje niemal 75 zł.  W Gminie Szczecinek, jeśli zdecydujemy się na łowienie z łodzi na jeziorach Wierzchowo i Wierzchówko (Kacko) musimy liczyć się z wydatkiem 350 zł. Sezon rozpoczyna się tam 1 kwietnia dla łowiących z brzegu i 1 maja dla łowiących z łodzi, a kończy 31 grudnia, więc miesięczny koszt licencji to odpowiednio 39 zł i 41 zł.  Za rzekę Parsętę i kilka jezior należących do ZMiGDP zapłacić musimy 350 zł za sezon. Zalewy Nadarzyckie to także bardzo atrakcyjne łowisko. Tam z kolei, za połów z łodzi w sezonie 2023 musimy zapłacić 450 zł. W Wodach Polskich opłata krajowa wynosi 350 zł. Ale przedsiębiorstwo to do dyspozycji ma raptem 102 łowiska, rozrzucone po całym kraju, w okolicach Szczecinka, jak dotychczas, wielkiego wyboru nie mamy.

Zastrzegam, że podane ceny to opłaty podstawowe, nieuwzględniające żadnych zniżek, ale tak najłatwiej przedstawić jak kształtują się opłaty u różnych użytkowników rybackich, gdyż zniżki u nich są bardzo zróżnicowane i uzależnione od wielu czynników.

Każdy z nas ma wybór. Mamy do dyspozycji tyle łowisk, że możemy zdecydować się na te, które są dla nas najlepsze i na które nas po prostu stać. Najmniej zrozumiałą reakcją na podwyżki cen jest stwierdzenie: „płacić nie będę, a i tak będę łowić”. Każdy, kto tak podchodzi do tego problemu, to trzeba powiedzieć otwarcie - zamierza być kłusownikiem, bo tak nazywa się nielegalny połów ryb.  Wędkowanie bez stosownych pozwoleń jest karalne i osoba, która się na to decyduje musi się liczyć z konsekwencjami swojego czynu. Straże rybackie, zarówno ta państwowa jak i społeczna, już zapowiedziały wzmożone kontrole. Nie możemy pozwolić sobie na łamanie prawa, nawet wtedy kiedy w internecie namawiają nas do tego znane wędkarskie twarze. To nie oni będą płacić potencjalne mandaty, a ta wątpliwa przyjemność obciąży każdego łowiącego bez ważnych opłat, bez względu na wodę na jakiej będzie wędkować.

Wzrost cen dotyka nas wszystkich. Realna wartość pieniądza spada i każdy z nas dokładnie ogląda każdą złotówkę, którą zamierza wydać. Wędkarstwo z pewnością nie należy do wydatków pierwszej potrzeby, ale jeżeli już chcemy oddawać się tej pasji to róbmy to legalnie, bez względu na to, na łowiskach którego użytkownika rybackiego zamierzamy wędkować. 

Mariusz Getka

Foto: Sławomir Włodarczyk