Nordkapp 2021 – powrót do wędkarskiego Eldorado

  • Blogi
  • Felietony
Mariusz Getka / 21.08.2021 / Komentarze
Obrazek użytkownika Mariusz Getka
Felieton Mariusza Getki, prezesa Szczecineckiej Lokalnej Organizacji Turystycznej

Wędkarstwo to pasja, która potrafi gnać nas w najodleglejsze zakątki świata. Wielu z nas ma swoje ulubione miejsca, w moim przypadku jest to najdalej na północ wysunięty zakątek Europy, słynny Nordkapp. Pamiętam, że kiedy zawitałem tam pierwszy raz byłem zauroczony jego surowością, odmienną przyrodą i zasobnością tamtejszych łowisk. Oczywiście, to nie jest tak, że od razu łowiłem okazy i znałem najlepsze miejscówki, z czasem jednak odkrywałem kolejne sekrety skutecznego wędkowania na Przylądku Północnym.

Staram się odwiedzać Norwegię regularnie. Niestety, pandemia trochę pokrzyżowała  wszystkim plany w roku ubiegłym, tak więc tęsknota za tym wędkarskim rajem została jeszcze bardziej  spotęgowana. Po licznych zawirowaniach, rząd norweski dał nam zielone światło i w 2021 mogliśmy znowu planować podróż do bazy wędkarskiej North Star, w miejscowości Skarsvag, na wyspie Mageroya.

Pierwotnie naszym środkiem transportu miał być samolot, ale z wielu powodów musieliśmy zamienić go na samochód. W ośmioosobowym składzie ruszaliśmy w drogę. Pomimo dużej odległości – z Ystad do Skarsvag jest prawie 2500 km, było warto. Podróż wzdłuż bałtyckiego wybrzeża, następnie przez dziką Finlandię i duży fragment Norwegii, dostarczył nam niemałej porcji pozytywnej energii.

Mieliśmy trochę obaw dotyczących przekraczania granic, co w czasie covidowego szaleństwa jest zawsze niewiadomą, ale na szczęście, poza jednym testem w Norwegii, odbyło się to bezproblemowo.

Kiedy dotarliśmy do celu naszej podróży, od Janusza – opiekuna bazy, otrzymaliśmy kolejną dobrą wiadomość, zapowiadała się super pogoda przez cały czas naszego pobytu.  Tak też było. Przy świeżo usmażonej rybie, bo taki prezent zostawiła nam grupa, która była tam przed nami, rozpoczęliśmy planowanie naszych połowów.

Ponieważ znamy te łowiska dobrze, już pierwszy rejs pokazał potencjał wód wokół Nordkappu. Duże ilości dorszy, zębacze, wszędobylskie brosmy i czarniaki, co jakiś czas targały naszymi wędziskami. Ilości ryb, które łowiliśmy były ogromne, a i kilka fajniejszych okazów też się trafiło.

Kolejne nasze wypłynięcia w morze Barentsa pozwalały na penetrowanie coraz to innych miejscówek. Praktycznie codziennie pobijaliśmy rekordy wyjazdu, więc emocji i fizycznego zmęczenia nie brakowało. Najczęstszą zdobyczą były dorsze i to takie, których na Bałtyku nie widziałem od dawna. Wiele z nich znacznie przekraczało 100 cm długości, choć dwucyfrówki z „2” z przodu nie udało nam się złowić. Na pokładzie mieliśmy kilka halibutów, ale ich rozmiary nie powalały. Mieliśmy na wędkach ogromne ryby, ale jak to życiu najczęściej bywa, to one wygrywały walkę. Jeden dzień poświęciliśmy zębaczom, z bardzo pozytywnym skutkiem.   Niezbyt często w wodach wokół Przylądka Północnego goszczą makrele, a nam udało się na nie trafić. Tatar z niej to rarytas, którego w naszym kraju przyrządzić się nie da.

Każdy dzień dostarczał nam mnóstwa pozytywnych wrażeń. Wisienką na torcie całej wyprawy były  wale, orki, morświny i delfiny, które co jakiś czas demonstrowały nam swoją niezaprzeczalną urokliwość.

Norwegia to nie tylko ryby, ale także wyjątkowe krajobrazy. Aby się o tym przekonać chodziliśmy po górach, po urwiskach nad fiordami, zwiedzaliśmy wyspę Mageroya i miejscowości znajdujące się na niej. Oczywiście, byliśmy też w centrum turystycznym, przy słynnym globusie. Warto zrobić sobie taki odpoczynek od wędkowania i poznać miejsca, które są integralną częścią celu naszej podróży i uzupełnieniem miejscowej oferty turystycznej.  Niestety, tegoroczna eksploracja trochę popsuła nam nastroje, gdyż tak małej liczby turystów na wyspie Mageroya nie widziałem nigdy. Covid i cała otoczka z nim związana, niewątpliwie wpływa na ograniczenie ruchu turystycznego, nie tylko w Norwegii.

Wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Czas wracać do domów. W drodze do Polski tradycyjnie odwiedziliśmy Rovaniemi, potem nocleg w północnej Szwecji, a następnego dnia 1000 km i meldujemy się w Nynashamn.  Osiemnaście godzin rejsu i meldujemy się w Gdańsku.

Piotrze, Marcinie, Darku, Marku, Rafale, Łukaszu i Przemku, dziękuję Wam za mega udany wyjazd.   Ja już odliczam dni do kolejnego urlopu na Nordkappie, a wiem, że i wy też to robicie, więc do zobaczenia w bazie Nord Star za rok!

Osobne podziękowania kieruję do Janusza i Jagody, za pełen profesjonalizm i klimat jaki nadajecie temu miejscu! No i oczywiście dziękuję Rafałowi i Tomkowi, bo to dzięki nim możemy wypoczywać w polskiej bazie, w komfortowych warunkach, na północnym krańcu starego kontynentu. 

Jak można krótko zrecenzować Nordkapp 2021? Wszyscy uczestnicy potwierdzili chęć uczestniczenia w przyszłorocznej eskapadzie! Wiec do zobaczenia ponownie w wędkarskim Eldorado!

Felieton i foto: Mariusz Getka