Żabi rząd

  • Blogi
  • Felietony
MIrosław Wacławski / 31.03.2022 / Komentarze
Obrazek użytkownika MIrosław Wacławski
Felieton mecenasa Mirosława Wacławskiego

W przysłowiu żaba podstawia nogę, gdy kują konia. To przysłowie odnosi się do sytuacji, gdy ktoś przypisuje sobie niesłusznie czyjeś zasługi. Jak słucha się naszych rządzących to w dużej mierze właśnie im należy zawdzięczać, że daliśmy sobie jak na razie radę z uchodźcami z Ukrainy. Podkreślam te słowa „daliśmy sobie radę”. Gdyby nie działanie wolontariuszy, samorządowców i organizacji pozarządowych tak lekceważonych przez władze, to „dalibyśmy sobie radę” stałoby pod dużym znakiem zapytania.

Z działalnością rządzących w tej sprawie jest jak z niesieniem pomocy kilka lat temu po przejściu tornada w Borach Tucholskich. Wtedy Wojewoda nie widział konieczności angażowania wojska w odblokowywaniu dróg, a pomoc nieśli tylko wolontariusze i mieszkańcy. Teraz przedstawiciele władz są wszędzie tam gdzie realizowana jest pomoc dla uchodźców, ale nie po to by te pomoc organizować czy wspomagać, ale po to, by stać przed kamerami i opowiadać jak sprawnie działa rząd.

Kamera to w tej chwili źródło realizacji zadań obciążających władzę. Nie trzeba nic robić, wystarczy sprawnie opowiadać o tym, co zostało zrobione i współpracować z propagandzistami z TVPiS, którzy w odpowiedni sposób przedstawią „wysiłki” rządu.

Jak silne i skuteczne jest oddziaływanie propagandy na społeczeństwo widać po tym, co się dzieje w Rosji. Rosjanie nie wierzą, że to ich kraj jest agresorem, że dochodzi do mordów ludności cywilnej, że niszczone są miasta, a straty Rosjan idą w tysiące. Tymczasem mieszkańcy Rosji karmieni są propaganda o prewencyjnej akcji wojsk rosyjskich witanych z radością przez Ukraińców. Wejście wojsk rosyjskich było konieczne, bo inaczej to Ukraina i państwa należące do NATO zaatakowałyby Rosję. Rosję, która prężnie się rozwija i stała się zagrożeniem dla państw Europu zachodniej.

Czy to ostatnie zdanie nie przypomina czegoś Czytelnikom. Przecież w podobny sposób jeszcze kilka tygodni temu tłumaczono nam stanowisko Unii wobec Polski. Nie ma żadnego łamania praworządności, a postawa Unii to odpowiedź na rosnące znaczenie Polski w Europie, z czym nie chcą się pogodzić Niemcy, Francuzi itp. Itd.

Nagle Prezydent, premier, ministrowie spotykają się z przedstawicielami państw Unii stojąc na tle flag UE, tych flag, które jeszcze kilka tygodni temu były dla nich niczym innym jak szmata. Le Pen, Orban, Salvini i tym podobne potworki, którzy jeszcze nie tak dawno byli przyjmowani z honorami w Polsce, dzisiaj nie są warci nawet zająknięcia się. Ale nawet w tej sprzyjającej rządzącym sytuacji, kiedy ze względu na nasze położenie do Polski przyjeżdżają politycy najważniejszych państw by rozmawiać o kryzysie w Ukrainie, nasi przywódcy poruszają się jak słoń w składzie porcelany.

Bez uzgodnień z innymi państwami najpierw składamy propozycję przekazania Migów amerykanom, którzy o tej propozycji dowiadują się ze środków masowego przekazu, potem w Kijowie nasz wicepremier do spraw bezpieczeństwa coś opowiada o jakiejś misji pokojowej NATO w Ukrainie. Pomijając już niesprecyzowanie jak miałaby ta misja wyglądać, pomijając brak wcześniejszego uzgodnienia zgłoszenia takiej propozycji z innymi państwami, to szkodzi ona sama w sobie Ukrainie. Na czym bowiem misja taka miałaby polegać. Jeżeli na rozdzielenie walczących wojsk, to przecież w pewien sposób sankcjonowałoby to zajęcie części terytorium Ukrainy przez Rosję. Jeżeli miałoby się rozpocząć po wypchnięciu wojsk rosyjskich z Ukrainy, to po co w ogóle ta misja. Potęga naszej dyplomacji polityki zagranicznej jest rzeczywiście powalająca.

Ale co mi się rzuciło ostatnio na oczy. Do Polski przyleciał prezydent USA. Przyleciał do kraju, którego rządzący politycy albo go obrażali albo starali się w swej naiwności ignorować. I jak zachowuje się przywódca tego państwa. W żaden sposób nie widać po nim by miał pretensje o wcześniejsze wypowiedzi. Przyleciał do Polski, bo taka była potrzeba i takie były cele polityki ogólnoświatowej. Rozmawiał ze wszystkimi, tez z tymi, którzy go wcześniej obrażali. A teraz proszę sobie przypomnieć zachowanie pewnego prezesa, który unikał podawania ręki tym na których był obrażony, który potrafił w trakcie mszy chować się za wieńcem by uniknąć spotkania z przeciwnikiem politycznym, który pomija opozycję, bo uważa że to są ludzie drugiego sortu.

Warto by niektórzy politycy uczyli się klasy od prawdziwych przywódców a nie podstawiali nogi jak ta zadufana w sobie żaba.

Mirosław Wacławski

Foto: Shutterstock