Rzecznik ujawnia niegospodarność ratusza? Karta mieszkańca do wymiany!
- Aktualności

Jeszcze jako kandydat, Jerzy Hardie-Douglas zapewniał, że utrzyma darmową komunikację miejską i wprowadzi Kartę Mieszkańca, by promować lokalność i wspierać mieszkańców. Dziś jednak okazuje się, że rzeczywistość rozmija się z deklaracjami. Nie dość, że ratusz planuje wprowadzenie opłat za bilety — i to na poziomie wyższym niż w Warszawie — to jeszcze jeśli wprowadzimy opłaty za bilety, posiadacze Kart Mieszkańca będą musieli wymienić je na nowe.
Rzecznik mówi wprostDo sprawy odniósł się rzecznik ratusza Mateusz Sienkiewicz, który w jednym z wpisów na portalu LinkedIn przyznał:
„Obecna Karta Mieszkańca to tzw. golas — nie ma warstwy elektronicznej, tylko kod kreskowy lub QR. Co nie oznacza, że mieć nie będzie. Wymiana kart to mus w przypadku powrotu do odpłatności za przejazdy.”
To zdanie wywołało falę krytyki. Mieszkańcy pytają: po co było wydawać środki publiczne na system, który i tak trzeba wymieniać?
Kto zapłaci za błędy?Nowe karty mają być wyposażone w warstwę elektroniczną, która umożliwi ich powiązanie z systemem biletowym. Problem w tym, że koszt wymiany poniesie budżet miasta, a więc — ostatecznie — sami mieszkańcy. Nie wiemy, też czy ratusz nie każe mieszkańcom płacić za wydanie nowej karty. Wprowadzenie odpłatnej komunikacji miejskiej generuje więc kolejne koszty. W praktyce oznacza to, że ratusz dwa razy zapłaci za ten sam projekt: najpierw za karty bez chipów, a teraz za ich ulepszoną wersję.
Pytania bez odpowiedziCzy to działanie można nazwać gospodarnością? Czy ktoś poniesie odpowiedzialność za wydane pieniądze i nietrafione decyzje? I najważniejsze — czy mieszkańcy zaufają jeszcze obietnicom składanym przez lokalne władze? Na te pytania odpowiedzi na razie brak. Jedno jest pewne — Karta Mieszkańca, zamiast ułatwiać życie, stała się symbolem niekonsekwencji i braku planowania w ratuszu.
