Rzecznik ujawnia niegospodarność ratusza? Karta mieszkańca do wymiany!

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 05.11.2025 / Komentarze
Karta Mieszkańca miała być jednym z filarów programu wyborczego burmistrza Jerzego Hardie-Douglasa. Projekt, który miał ułatwić życie mieszkańcom i dawać im zniżki, dziś okazuje się kosztownym problemem. Jak ujawnił rzecznik ratusza — każdy, kto kartę wyrobił, będzie musiał… zrobić to ponownie, oczywiście jeśli radni zgodzą się na odpłatność za bilety autobusowe.
Od obietnic do kosztów

Jeszcze jako kandydat, Jerzy Hardie-Douglas zapewniał, że utrzyma darmową komunikację miejską i wprowadzi Kartę Mieszkańca, by promować lokalność i wspierać mieszkańców. Dziś jednak okazuje się, że rzeczywistość rozmija się z deklaracjami. Nie dość, że ratusz planuje wprowadzenie opłat za bilety — i to na poziomie wyższym niż w Warszawie — to jeszcze jeśli wprowadzimy opłaty za bilety, posiadacze Kart Mieszkańca będą musieli wymienić je na nowe.

Rzecznik mówi wprost

Do sprawy odniósł się rzecznik ratusza Mateusz Sienkiewicz, który w jednym z wpisów na portalu LinkedIn przyznał:

„Obecna Karta Mieszkańca to tzw. golas — nie ma warstwy elektronicznej, tylko kod kreskowy lub QR. Co nie oznacza, że mieć nie będzie. Wymiana kart to mus w przypadku powrotu do odpłatności za przejazdy.”

To zdanie wywołało falę krytyki. Mieszkańcy pytają: po co było wydawać środki publiczne na system, który i tak trzeba wymieniać?

Kto zapłaci za błędy?

Nowe karty mają być wyposażone w warstwę elektroniczną, która umożliwi ich powiązanie z systemem biletowym. Problem w tym, że koszt wymiany poniesie budżet miasta, a więc — ostatecznie — sami mieszkańcy. Nie wiemy, też czy ratusz nie każe mieszkańcom płacić za wydanie nowej karty. Wprowadzenie odpłatnej komunikacji miejskiej generuje więc kolejne koszty. W praktyce oznacza to, że ratusz dwa razy zapłaci za ten sam projekt: najpierw za karty bez chipów, a teraz za ich ulepszoną wersję.

Pytania bez odpowiedzi

Czy to działanie można nazwać gospodarnością? Czy ktoś poniesie odpowiedzialność za wydane pieniądze i nietrafione decyzje? I najważniejsze — czy mieszkańcy zaufają jeszcze obietnicom składanym przez lokalne władze? Na te pytania odpowiedzi na razie brak. Jedno jest pewne — Karta Mieszkańca, zamiast ułatwiać życie, stała się symbolem niekonsekwencji i braku planowania w ratuszu.