Rezerwa niewyszkolona i o lichym zdrowiu

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 15.03.2016 / Komentarze
W Szczecinku zakończyła się kwalifikacja wojskowa

Około 330 osób, mieszkańców Szczecinka, mężczyzn i kobiet urodzonych w roku 1997 i starszych, miało się w lutym i marcu stawić przed obliczem Powiatowej Komisji Lekarskiej. Wszystko po to, by wojsko wiedziało, jakimi zasobami ludzkimi - na wypadek konieczności obrony ojczyzny - dysponuje.

- Komisja zakończyła już pracę - mówi "Miastu z Wizją" Andrzej Wasąg, szef referatu Obrony Cywilnej i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta.

- Stawiennictwo było na wysokim poziomie, przekroczyło 90 proc. Z różnych przyczyn kilkadziesiąt osób nie stanęło przed komisją. Mamy przypadki, że objęci kwalifikacją mieszkańcy Szczecinka uczą się w innych miastach, są tam czasowo zameldowani i często tam stają przed komisją lekarską. Są też tacy, którzy przebywają w zakładach karnych. Takich przypadków odnotowaliśmy dwa. Jeden z nich ma przebywać za kratkami do 2027 roku!

Jak podkreślił nasz rozmówca, niepokojącym zjawiskiem jest fakt, że wielu młodych ludzi ma problemy zdrowotne.

- Przede wszystkim ze wzrokiem - mówi A. Wasąg. - Nie jestem lekarzem, ale nietrudno zgadnąć, że to następstwo zbyt długiego wpatrywania się w ekran monitora, tabletu czy też iphona.  

Corocznie w skali kraju z tzw. automatu do rezerwy jest przenoszonych około 400 tys. młodych, 19-letnich mężczyzn.

- My tych „rezerwistów” mamy obecnie w skali kraju około 2,5 mln - ujawnia A. Wasąg.  

- To są młodzi ludzie, którzy od 2010 roku, gdy zlikwidowano obowiązkową służbę wojskową, przeszli kwalifikację, zostali przyjęci na stan armii i choćby bez obejrzenia karabinu odesłani do rezerwy. Oni w chwili zagrożenia niepodległości państwa maja stanowić o sile polskiej armii? Przecież wszem i wobec wiadomo, że wojnę wygrywają rezerwiści. By ją wygrać trzeba mieć… rezerwę. Ale pod warunkiem, że jest ona wyszkolona.

Jak powiedział nam A. Wasąg, z roku na rok przed obliczem komisji wojskowej w Szczecinku staje coraz mniej młodych mężczyzn.

- W tym roku było to o około 20 proc. mniej niż w roku 2010 - podkreśla nasz rozmówca.

Wszystkim, którzy stanęli do kwalifikacji, oprócz wydanego dokumentu wojskowego, została nadana również kategoria zdrowia. Ci, którzy nie zdecydowali się wstąpić do armii zostali przeniesieni do rezerwy. Na zawsze, chyba, że ojczyzna stanie w obliczu zagrożenia niepodległości albo znajdą sie pieniądze na szkolenia rezerwistów.

Tekst i foto: Sławomir Włodarczyk