Naciągacze straszą mieszkańców… abonamentem RTV

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 06.06.2017 / Komentarze
Takiej metody wyłudzania w Szczecinku jeszcze nie było

Od wielu już lat co jakiś czas do drzwi mieszkańców Szczecinka pukają różni naciągacze. Oprócz tego, że ich wizyty są zawsze niezapowiedziane, łączy ich jeszcze jedno – gorliwie próbują każdego przekonać, że oto właśnie przyszli do nich z niesamowitą „ofertą życia”, która pozwoli zaoszczędzić im czas/pieniądze/nerwy/zdrowie etc. Zawsze oferta ta jest dostępna jedynie w tym właśnie momencie i w żadnym innym terminie nie będziemy mieli szansy z niej skorzystać. Nieuczciwi domokrążcy nie zapominają zazwyczaj także wspomnieć, że nasi sąsiedzi oczywiście już skorzystali z ich propozycji, więc my nie powinniśmy być od nich gorsi…

Podobnych technik manipulacji znajdą jeszcze co najmniej kilka, a każda z nich ma skłonić nas do zaproszenia naciągacza do domu i podpisania z nim stosownej umowy. Niestety dopiero po pewnym czasie okazuje się, że zamiast „załapać” się na rewelacyjną szansę, zwyczajnie daliśmy się naciągnąć, co z kolei wiąże się często ze znacznymi stratami finansowymi. Jednak dzięki nagłaśnianiu tego typu oszustw jesteśmy coraz bardziej wyczuleni na podobne próby oszustwa. Jednak i naciągacze wymyślają coraz to nowe metody na to, aby wyłudzić nasz podpis i związać nas z nimi umową. W ostatnich dniach mieszkańców zaczęli nagabywać kolejni wyłudzacze, którzy postanowili obrać nieco inną i dość zaskakującą metodę. Mianowicie oszuści tym razem straszą nas… abonamentem radiowo-telewizyjnym. Jeden z nich w minionym tygodniu zastukał do drzwi pani Bożeny, mieszkanki ul. Kołobrzeskiej.

- W czwartek zapukała do mnie kobieta, która od momentu, kiedy otworzyłam drzwi, zaczęła mnie straszyć jakimiś karami i od razu zapowiedziała, że jest jedyną osobą, która może mi pomóc ich uniknąć – relacjonuje nasza rozmówczyni. – Najpierw powiedziała, że przyszła do mnie tak, jak zapowiadała w piśmie, które niby miałam znaleźć w skrzynce kilka dni wcześniej. Kiedy poinformowałam ją, że żadnego pisma nie otrzymałam, zdziwiła się, bo „wszyscy pani sąsiedzi, z którymi właśnie podpisałam umowy mówili, że nasze pisma dostali”. Niby najmłodsza już nie jestem, swoje przeżyłam, ale widać durna, bo wpuściłam ją do domu. Myślałam, że chodzi o jakieś „urzędowe” sprawy, albo że to ktoś z administracji.

- Tymczasem kobieta zaczęła opowiadać o planowanej ustawie, zgodnie z którą mój dostawca telewizji przekaże dane do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji i ich urzędnicy będą żądać ode mnie zwrotu pieniędzy za wszystkie lata, kiedy nie płaciłam abonamentu radiowo-telewizyjnego. Zaczęła przedstawiać mi jakieś wyliczenia, z których wynikało, że „pójdę z torbami” – kontynuuje już ze śmiechem pani Bożena. – W każdym razie zaczęła przekonywać, że jednym rozwiązaniem jest podpisanie z nią umowy i to już, teraz, natychmiast, bo jak ustawa wejdzie w życie to nic nie będzie można zrobić.

Okazało się, że jeśli pani Bożena zdecyduje się zerwać umowę z dotychczasowym dostawcą telewizji, to nowy operator nie tylko załatwi wszelkie formalności z tym związane, ale także na znak protestu przeciwko wspomnianej ustawie jako jedyny odważy się nie ujawniać danych swoich klientów. Jak przyznaje nasza rozmówczyni, kobieta była tak przekonująca, że właściwe uwierzyła jej i przyznaje, że byłaby gotowa podpisać taką umowę. Co zatem stanęło na przeszkodzie do złożenia podpisu? Przyznajemy, że powód jest dość niecodzienny.

- Ta pani spędziła u mnie prawie pół godziny, przekonując do zawarcia z nią umowy. I przez ten cały czas nie zauważyła, że… nie mam w mieszkaniu telewizora. Nie chciała uwierzyć, kiedy jej powiedziałam, że w ogóle nie oglądam telewizji, dlatego telewizor nie jest mi potrzebny. Kiedy rozbawiona cała sytuacją zadzwoniłam do córki, żeby jej opowiedzieć, co mi się przytrafiło, to dopiero córka uświadomiła mi, że kobieta chciała mnie bezczelnie naciągnąć. Rozmawiałam z jedna sąsiadka, u której też była ta kobieta, ale akurat był u niej wnuk i ją pogonił. Mi się udało tego uniknąć, ale chciałabym przestrzec innych mieszkańców, że ktoś taki pojawił się w Szczecinku. Młodzi pewnie nie dadzą się nabrać, ale inne starsze osoby, takie jak ja, już mogą dać się naciągnąć – dodaje pani Bożena.

Tekst: Marzena Góra
Zdjęcie: youtube.com