Naciągacze również w tym roku „nie zawiedli”

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 21.10.2020 / Komentarze
Czytelniczka: Odwiedziło mnie dwóch mężczyzn. Powiedzieli, że są z gazowni i przyszli na kontrolę

Ta historia powtarza się w naszym mieście (i zapewne nie tylko w naszym) od kilku lat. Tym razem naciągacze, którzy co jakiś czas odwiedzają mieszkańców, również „nie zawiedli”. Metod na wyłudzanie pieniędzy, głównie od osób starszych, jest bardzo wiele, a oszuści wręcz prześcigają się w pomysłach na ich realizację. Rezolutni naciągacze kolejny raz pojawili się także na terenie Szczecinka. Mieszkańców naszego miasta kolejny raz zaczęli odwiedzać – jak się przedstawiali – przedstawiciele Szczecineckiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Tłumaczyli, że muszą wykonać rutynową kontrolę piecyków gazowych, aby upewnić się, że nie stwarzają one żadnego zagrożenia dla ich użytkowników. Informowali także, że w razie wykrycia jakiejś usterki można od razu zamówić u nich usługę naprawy, którą zrobią „od ręki”.

- Późnym rankiem do moich drzwi zapukało dwóch mężczyzn – relacjonuje pani Krystyna,  nasza czytelniczka, która poinformowała nas o całej sprawie. - Mieli kombinezony, plakietki, skrzynki z narzędziami i jakieś formularze w ręku. Powiedzieli, że są ze spółdzielni i przyszli na obowiązkową, rutynową kontrolę piecyków gazowych. Nie miałam za bardzo powodów, żeby im nie wierzyć, więc ich wpuściłam. Panowie od razu skierowali się do łazienki, żeby sprawdzić mój piecyk. Do tej pory nic nie wzbudziło moich podejrzeń. Do czasu, aż „wykryli” poważną usterkę.

- Zawołali mnie do łazienki, pokazali jakieś mierniki, zamachali przed oczami jakimiś kartkami z wykresami i powiedzieli, że moje urządzenie nie spełnia jakichś norm, jest uszkodzone, nieszczelne, że grozi to zaczadzeniem, ale że oni na szczęście w porę to wykryli, więc można temu zaradzić, żebyśmy mogli dalej bezpiecznie tu mieszkać. Byli tak przekonujący, że zwyczajnie mnie wystraszyli. Wiadomo, z gazem nie ma żartów. Spytałam, czy wiedzą, gdzie mogę znaleźć dobrego fachowca, który mi to naprawi. Uznałam, że skoro „siedzą w branży”, to pewnie będą mogli kogoś polecić. Owszem, polecili… siebie. Powiedzieli, że jako pracownicy spółdzielni co prawda nie mogą świadczyć tego typu usług, ale zajmują się tym również po godzinach jako pracą dorywczą. A że już i tak są u mnie i troszczą się o moje bezpieczeństwo, to możemy to załatwić „od ręki”, bo akurat maja w samochodzie niezbędne części.

- Na początku oczywiście bardzo się ucieszyłam i pozwoliłam im się tym zająć. Panowie rozkręcili mój piecyk, coś tam popatrzyli, podumali, pocmokali i powiedzieli, że jednak sprawa jest poważniejsza, niż myśleli i ze w grę wchodzi tylko wymiana piecyka, ale oni się tym nie zajmują. Ale znają kogoś, kto może mi pomóc. Zadzwonili przy mnie do swojego znajomego, który obiecał już zaraz podesłać swojego pracownika. Zapytałam ile to będzie kosztowało. Okazało się, że miałam od ręki wyłożyć na to ponad 2,5 tys. złotych. Powiedziałam, że w takim razie rezygnuję, bo nie mam teraz takich pieniędzy i że zgłoszę się z tym do spółdzielni. Poprosiłam ich tylko o możliwość zrobienia zdjęcia formularzowi kontrolnemu i poprosiłam, żeby wpisali na nim rodzaj usterki. Wtedy panowie przestali być już tacy mili – relacjonuje dalej nasza rozmówczyni.

- Zaczęli mnie straszyć. Mówili, że za niesprawny piecyk spółdzielnia może nałożyć na mnie karę, że nie powinnam absolutnie tego nigdzie zgłaszać. Mieli do mnie pretensje, że nie chcę wymienić piecyka od razu, że jestem nieodpowiedzialna i zagrażam sobie i sąsiadom. Wywiązała się dość głośna awantura. Mąż akurat był w pracy, więc byłam sama w mieszkaniu. Na szczęście nasze krzyki usłyszał sąsiad z naprzeciwka i przyszedł sprawdzić co się dzieje. Ci mężczyźni wtedy tak się wścieli, że myślałam, że dojdzie do rękoczynów. Powiedziałam, że jeśli natychmiast nie wyjdą, to wzywam policję. Na to hasło od razu spakowali swoje rzeczy, wyszli, wsiedli do samochodu i odjechali. Gdyby nie pomoc sąsiada nie wiem, jak to wszystko by się skończyło – dodaje pani Krystyna.

Przypomnijmy jedynie, że podobne próby oszustwa miały miejsce na terenie Szczecinka również w minionych latach w okresie jesiennym. Wówczas także dwaj mężczyźni odwiedzali mieszkańców, podając się wówczas za pracowników gazowni, chcąc przeprowadzać kontrolę piecyków i wymieniać je po „atrakcyjnych” cenach.

Mieszkańców, których w najbliższym czasie mogą odwiedzić ci niecodzienni „goście” uprzedzamy, że tego typu usługi nie są świadczone przez pracowników szczecineckich spółdzielni. Warto także uczulić starszych członków rodziny, aby nie wpuszczali do domów nieznajomych osób, które mogą podszywać się pod przedstawicieli różnych firm.

Tekst: Marzena Góra

Foto: Sławomir Włodarczyk