Katarzyna Bosacka spotkała się z mieszkankami Szczecinka

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 07.04.2017 / Komentarze
Panie rozmawiały m.in. o zdrowym odżywianiu, wymyślnych dietach i popełnianych przez nas błędach zakupowych

Czy mieszkanki naszego miasta wiedzą, co jedzą i co kupują? Po udziale w czwartkowym (6.04) spotkaniu, które odbyło się na zamku w ramach Klubu Na Obcasach, z całą pewnością już tak. Tego dnia w Szczecinku gościła Katarzyna Bosacka, dziennikarka prasowa i telewizyjna, autorka publikacji na temat zdrowia, urody, nauki, medycyny, a także prowadząca popularny program właśnie o tytule „Wiem, co jem i wiem, co kupuję”. Całe spotkanie przebiegło w przyjacielskiej, luźnej atmosferze, którą od  pierwszych chwil zbudowała Katarzyna Bosacka, nawiązując znakomity kontakt z paniami poprzez otwartość, garść anegdot i udaną próbę stworzenia wrażenia „bycia z koleżankami na kawie”. Jednak oprócz ciekawostek z planu programu czy pracy dziennikarki, słuchaczki otrzymały także solidną porcję informacji na temat różnorakich diet, zdrowego odżywiania i porad odnośnie tego, na co zwracać uwagę wkładając kolejne produkty do sklepowego wózka.

- W tej chwili zalewa nas bardzo wiele informacji na temat zdrowego odżywiania z bardzo różnych źródeł. Mamy książki, programy telewizyjne, mamy blogi, mamy dietetyków. Ja bym jednak każde takie „rewelacje” sprawdzała i weryfikowała na stronie Instytutu Żywności i Żywienia oraz na stronie Światowej Organizacji Zdrowia, a mniej bym wierzyła blogerkom kulinarnym czy pseudo dietetyczkom. Ja czuję na sobie ogromną odpowiedzialność. Jestem dziennikarzem, nie jestem ani lekarzem, ani dietetykiem, ale wszystkie moje wypowiedzi są konsultowane ze specjalistami – powiedziała nam tuż przed rozpoczęciem spotkania Katarzyna Bosacka. - Nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak wiele zależy od naszej diety. Od tego, co kładziemy codziennie na talerzu. Bo tych chorób dietozależnych nie są dwie czy trzy. Jest ich około osiemdziesięciu, łącznie z nowotworem jelita grubego, który jest bardzo zależny od diety niskoresztkowej, czyli tej bardzo przetworzonej.

- Teraz panuje właśnie taka moda na dietę „BEZ” – bez glutenu, bez jajek, bez nabiału, bez laktozy i w zasadzie bez sensu. Dlatego że ludzie, którzy nie jedzą produktów zawierających gluten, to nie są ludzie zdrowi. To są osoby chore na celiakię. To są ludzie, którzy mają problem z anemią, z poziomem żelaza, to są ludzie, którzy są cały czas pod opieką lekarza. Czyli to nie są ludzie zdrowi, a tymczasem podaje się ich jako przykład tego, że dieta bezglutenowa jest wartościowa. Producenci żywności „wyczuli” tę modę i zaczęli sprzedawać produkty bezglutenowe, które możemy kupić nawet w dyskontach. Jednak produkty te maja bardzo długą listę składników, najróżniejszych chemicznych substancji, które naprawdę nie mają dobrego wpływu na nasze zdrowie. Rezygnacja z glutenu nie polega na zastępowaniu go produktami napchanymi chemią. Nie wierzmy w te głupie diety, szukajmy informacji na poważnych stronach internetowych, pytajmy dietetyków, odwiedzajmy strony Instytutu Żywności i Żywienia oraz Światowej Organizacji Zdrowia i oczywiście oglądajmy program „Wiem, co jem”.

Podczas spotkania Katarzyna Bosacka przybliży słuchaczom zasady zdrowej diety oraz tego, na co zwracać uwagę komponując swoje posiłki. Dziennikarka zdradziła paniom także swoje sposoby na to, jak sprawdzić, czy kupowane przez nas produkty rzeczywiście są zdrowe. Nie ograniczyła się jednak do „suchej” teorii, przychodząc na spotkanie z siatką własnych zakupów zrobionych w markecie i na poszczególnych przykładach pokazując, dlaczego tak ważne jest czytanie etykiet, składów produktów i informacji umieszczonych na opakowaniach.

Udało nam się także podpytać dziennikarkę o jej znak rozpoznawczy, który w trakcie oglądania programu przykuwa uwagę widzów. Mowa oczywiście o specyficznych kolczykach, które Katarzyna Bosacka zawsze ubiera występując przed kamerą. Dla przykładu podczas spotkania w Szczecinku przy jej twarzy radośnie „dyndały”… dwa pokaźnych rozmiarów pory.

- Obecnie większość programów telewizyjnych to formaty, które przyszły do nas albo ze Stanów Zjednoczonych, albo z Holandii. Mój program jest moim dzieckiem i w momencie, kiedy pisałam pierwsze scenariusze pomyślałam, że ja nie mogę być taką strasznie mądralińską. Musi być coś lekkiego w środku, żeby chciały nas oglądać również dzieci. Stąd też najpierw pojawił się pomysł na przebieranki, ale też pomysł z tymi kolczykami. Wydawało mi się, że mniej ważne jest to, żeby promować siebie, ale ważniejsze jest to, żeby promować tę edukację, którą proponuję telewidzom. I nawet jeśli ktoś nie zapamięta mojego imienia i nazwiska, bo przecież nie musi, to i tak bardzo często ja funkcjonuję jako „ta pani, co ma te śmieszne kolczyki, która powiedziała to i to”. I przez to ludzie pamiętają bardzo dużo informacji, które rzeczywiście w programie padają – dodała nasza rozmówczyni.

Tekst, foto: Marzena Góra