Doba w akcji po strasznej nawałnicy

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 14.08.2017 / Komentarze
Szczecineccy strażacy pomagali kolegom z województwa pomorskiego

W nocy z piątku na sobotę (11/12.08) przez Pomorze przetoczyły się potężne burze. Nawałnica doszczętnie zniszczyła kilkanaście hektarów lasu. Zginęli ludzie, w tym dwie młodziutkie harcerki. Na szczęście burze ledwo "zahaczyły" o powiat szczecinecki, nie wyrządzając u nas szkód.

Zakres tragicznych wydarzeń w piątkową moc był tak duży, że pomorska Straż Pożarna potrzebowała wsparcie. Na ratunek mieszkańcom ościennego regionu ruszyli szczecineccy strażacy.

- W sobotę o godz. 1.25 otrzymaliśmy dyspozycję z Wojewódzkiego Stanowiska Koordynacji Ratownictwa, by w rejon klęski żywiołowej wysłać strażaków - mówi "Miastu z Wizją" Łukasz Staciwa, st. technik Sekcji ds. Kwatermistrzowsko-Technicznych Komendy Powiatowej PSP.

- Komendant zadysponował dwa zastępy, łącznie ośmiu strażaków. Wozy bojowe, na wyposażeniu, których znajdował się m.in. sprzęt do cięcia drzewa zostały skierowane najpierw do Człuchowa, a później do Chojnic i na drogę krajową nr 22 między Chojnicami a Malborkiem. Po uporaniu się z zadaniem nasi koledzy wyruszyli do miejscowości Suszek. Tam brali udział w akcji przedarcia się służb ratowniczych, m.in. do odciętego od świata obozu harcerskiego. Do Szczecinka zastępy powróciły w sobotę przed godz. 22.

Jak nam powiedział Ł. Staciwa, w niedzielę (13.08) nasza komenda w rejon klęski żywiołowej zadysponowała wóz bojowy z agregatem prądotwórczym.

- Urządzenie pozostało na miejscu akcji i przebywa tam do dziś - ujawnia nasz rozmówca.  

Skutki sobotniej nawałnicy są straszne - pięć osób nie żyje, ponad pięćdziesiąt zostało rannych, 12,5 tys. hektarów zniszczonego lasu, 120 zniszczonych budynków, dziesiątki tysięcy odbiorców bez prądu. Niektóre gminy Pomorza zostały kompletnie odcięte od świata przez powalone na drogi drzewa.

Tekst: Sławomir Włodarczyk

Foto: PAP/EPA