Cierpliwie czekają na nowy dom

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 05.08.2017 / Komentarze
Chcąc przygarnąć kota pod swój dach można najpierw rozważyć odwiedziny w szczecineckim schronisku. Czy warto? Pewnie, że warto!

Myśląc o schronisku dla zwierząt, przed oczami mamy zazwyczaj jedynie bezdomne psy, które znalazły swój tymczasowy dom właśnie w tym miejscu. Jednak w szczecineckim Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt na przestrzeni ostatnich lat opiekę weterynaryjną, pełną miskę i dach nad głową znalazło również aż kilkaset kotów. To znacznie więcej, niż początkowo zakładano. Na pomoc pracowników schroniska mogą liczyć także koty wolno żyjące, które dnie spędzają na terenie naszego miasta. Pomimo tego liczba tych zwierzaków, które zadomowiły się w placówce, wciąż jest niezwykle wysoka. Dodajmy, że według projektu w schronisku miało tu mieszkać zaledwie 10 kotów.

- Jesteśmy w schronisku wręcz „zakoceni”. Liczba kotów mieszkających w placówce osiągnęła liczbę krytyczną. Jest ich aż sto. I nie ma dnia bez telefonów z całej okolicy albo pisemnych próśb na profilu schroniska z prośbami o przyjęcie kotów. A my nie jesteśmy w stanie uratować i przyjąć wszystkich. Już mamy 100 kocich istnień, a prawie wszystkie trafiają chore, często na skraju agonii. Leczymy, chuchamy, dmuchamy i nie wydajemy teraz bez kastracji  – powiedziała nam w minionym roku podczas jednej z rozmów Danuta Kadela, szefowa Schroniska PGK.

Pomimo upływu czasu, sytuacja w szczecineckim schronisku nie uległa zmianie. W placówce wciąż przebywa mnóstwo kocich czworonogów, czekających na nowych opiekunów. Dlatego chcąc przygarnąć kota pod swój dach można najpierw rozważyć odwiedziny właśnie w schronisku. Czy warto?

- Pewnie, że warto! Mamy w domu trzy koty. Jeden przybłąkał się do nas na podwórko, dwa kolejne trafiły do nas już ze schroniska. Teraz nie wyobrażamy sobie bez nich życia – mówi nam pani Marta, która zdecydowała się właśnie na taką adopcję. – Czy koty ze schroniska różnią się czymś od pozostałych? Chyba tyko tym, że te „po przejściach”, które zanim trafiły do schroniska doznały wielu krzywd  ze strony człowieka, są bardziej wdzięczne. Pamiętają, jak wcześniej wyglądało ich życie i bardziej doceniają to, co teraz mają. To takie dwa wielkie przytulasy. Innych różnic nie zauważyliśmy.

Wtóruje jej Beata, która również poszukując kociego przyjaciela swoje kroki skierowała do schroniska. – Pojechaliśmy po jednego kota, ale najchętniej wzięlibyśmy ze sobą wszystkie. Wystarczy odwiedzić schronisko i spędzić tam kilka chwil. Gwarantuję, że po kilku minutach ustawi się do was długa kolejka spragniona głaskania i drapania. Niestety warunki mieszkaniowe pozwalały nam na przygarnięcie tylko jednego zwierzaka. Ale kiedy tylko to się zmieniło nie zastanawialiśmy się ani chwili, od razu wsiedliśmy w samochód, odwiedziliśmy schronisko i wróciliśmy z kolejną kulką sierści. To była chyba najlepsza decyzja, jaką podjęliśmy. Nie tylko nasz pierwszy kot, ale również i my zyskaliśmy wspaniałego przyjaciela. Jedyny problem z nimi jest taki, że uwielbiają z nami spać, przez co mamy trochę mniej miejsca dla siebie – dodaje ze śmiechem nasza rozmówczyni.

Obecnie w szczecineckim schronisku na nowy dom czeka kilkadziesiąt kocich istnień. Trzeba przyznać, że „urokiem osobistym” w żadnym stopniu nie odstają od tych, które możemy spotkać w hodowlach. Na potwierdzenie tych słów zapraszamy naszych Czytelników do obejrzenia galerii zdjęć, do których „pozowały” właśnie koty przebywające w placówce i cierpliwie czekające na oddanych opiekunów.

Tekst: Marzena Góra
Foto: Paulina Nadziejko