Znów chodzą i straszą abonamentem RTV

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 06.03.2018 / Komentarze
W ostatnich dniach do drzwi mieszkańców zaczęli pukać kolejni naciągacze

Od wielu już lat co jakiś czas do drzwi mieszkańców Szczecinka pukają różni naciągacze. Oprócz tego, że ich wizyty są zawsze niezapowiedziane, łączy ich jeszcze jedno – gorliwie próbują każdego przekonać, że oto właśnie przyszli do nich z niesamowitą „ofertą życia”, która pozwoli zaoszczędzić im czas/pieniądze/nerwy/zdrowie etc. Zawsze oferta ta jest dostępna jedynie w tym właśnie momencie i w żadnym innym terminie nie będziemy mieli szansy z niej skorzystać. Nieuczciwi domokrążcy nie zapominają zazwyczaj także wspomnieć, że nasi sąsiedzi oczywiście już skorzystali z ich propozycji, więc my nie powinniśmy być od nich gorsi…

Podobnych technik manipulacji znajdą jeszcze co najmniej kilka, a każda z nich ma skłonić nas do zaproszenia naciągacza do domu i podpisania z nim stosownej umowy. Niestety dopiero po pewnym czasie okazuje się, że zamiast „załapać” się na rewelacyjną szansę, zwyczajnie daliśmy się naciągnąć, co z kolei wiąże się często ze znacznymi stratami finansowymi. Jednak dzięki nagłaśnianiu tego typu oszustw jesteśmy coraz bardziej wyczuleni na podobne próby oszustwa. Jednak i naciągacze wymyślają coraz to nowe metody na to, aby wyłudzić nasz podpis i związać nas z nimi umową. W połowie minionego roku mieszkańców zaczęli nagabywać kolejni wyłudzacze, którzy postanowili obrać nieco inną i dość zaskakującą metodę. Mianowicie oszuści tym razem straszyli nas… abonamentem radiowo-telewizyjnym.

Okazuje się, że również w tym roku postanowili oni kolejny raz pojawić się w Szczecinku lub… znaleźli swoich naśladowców. W ostatnich dniach bowiem do drzwi mieszkańców zaczęli pukać kolejni naciągacze, którzy – jakżeby inaczej – straszyli niebotycznymi kwotami za niezapłacony abonament. Schemat działania był niemal identyczny, jak podczas ich poprzednich „wizyt”.

- Odwiedził mnie mężczyzna i kobieta – relacjonuje pan Marcin, mieszkaniec ul. Chełmińskiej. - Powiedzieli, że przychodzi w sprawie mojego zadłużenia. Na moje zdziwienie odpowiedzieli, że przecież na pewno wcześniej otrzymałem pismo wyjaśniające oraz zapowiedź ich wizyty w tek sprawie. Pisma żadnego oczywiście nie dostałem. Próbowali wejść mi do domu, ale ich nie wpuściłem. Tym bardziej, że nie wiedziałem o co chodzi. No i okazało się, że chodzi o niezapłacony abonament radiowo-telewizyjny. Straszyli mnie jakimiś ogromnymi kwotami, karami i prawie że plagami egipskimi.

- Przyznam, że byli dość przekonujący i pewnie bym się nabrał, gdybym nie był pewny, że żadnego długu nie ma. Bo tak się składa, że moja mama, właścicielka mieszkania i kobieta „starej daty”, odkąd pamiętam płaci ten abonament. Dawno temu zaczęła go płacić i tak jej zostało. Poprosiłem ich o okazanie jakichś identyfikatorów i przedstawienie się. Chciałem też, żeby pokazali mi te pisma, w które co chwilę zaglądali podczas rozmowy. Pism nie zobaczyłem. Identyfikatorów też nie. Powiedziałem, że chętnie zaproszę ich do domu, a oni opowiedzą mi coś więcej o tym moim długu, żeby czas nam szybciej zleciał w oczekiwaniu na policję. I… tyle ich widziałem. Zaczęli schodzić po schodach odgrażając się, że pożałuję jak dostanę wezwanie z sądu i odwiedzi mnie komornik. Pół minuty i już ich nie było – kontynuuje ze śmiechem nasz rozmówca.

- Przeszedłem się jeszcze na wszelki wypadek po sąsiadkach, bo w większości to ludzie starsi, i uprzedziłem ich o tym, że chodzą naciągacze i mogą do nich też przyjść. Tyle mogłem zrobić – dodaje pan Marcin. Mając na uwadze relację naszego Czytelnika, z pewnością warto także uczulić starszych członków rodziny, aby nie wpuszczali do domów nieznajomych osób, które mogą podszywać się pod przedstawicieli różnych firm.

Tekst: Marzena Góra
Zdjęcie: youtube com