Cienkie Bolki

  • Blogi
  • Felietony
Jerzy Hardie-Douglas / 21.02.2016 / Komentarze
Obrazek użytkownika Jerzy Hardie-Douglas
Felieton burmistrza Jerzego Hardie-Douglasa

Od wielu tygodni przyglądam się naszej scenie politycznej i próbuję zrozumieć nie tylko polityków, ale przede wszystkim zwykłych, nie parających się na co dzień polityką ludzi. Powiedziałbym, że niespodziewanie nawet dla mnie samego, zaczyna mnie bardziej niż same wydarzenia, interesować ich socjologiczny aspekt. Co chcą osiągnąć rządzący? Do kogo kierują przekazy zarówno te werbalizowane jak i te podprogowe? Dlaczego przyjęli taką a nie inną sekwencję wydarzeń i czy mają szanse przekonać Polaków do swoich poczynań?

Pewne rzeczy są oczywiste. PiS wygrało wybory, mają większość pozwalającą na samodzielne rządy, więc w pierwszych miesiącach „załatwiają” to wszystko co jest niepopularne. Ludzie pogadają, po protestują, a zmiany pozwalające na inwigilację opozycji, przepychanie w przyszłości ustaw niekonstytucyjnych, obsadzenie wszystkich ważnych urzędów swoimi znajomymi i rodzinami, podporządkowanie sobie prokuratury i sądów, zastąpienie mediów publicznych mediami partyjnymi, itd., itd. – zostaną. Przez chwilę notowania PISu spadną, ale potem „przykryją” niezadowolenie części społeczeństwa realizacją populistycznych obietnic, rozdadzą trochę pieniędzy i notowania partii znów wzrosną. Plan jest sprytny i wyraźnie realizowany jest, dawno przemyślany scenariusz. Mimo, że widzę prostotę tego scenariusza i bezradność opozycji, też nie bardzo wiem jak powinniśmy się zachować i jak można obronić ewidentny zamach na demokrację. Jednak widać już jak rozumuje Kaczyński. Znając tok jego myślenia, można wyobrazić sobie kolejne możliwe kroki.

Co może przeszkodzić PiS-owi w utrwaleniu na lata swoich rządów i całkowitym zmarginalizowaniu opozycji? Autorytety i kojarzenie ostatnich sytych lat, ze znienawidzoną przez Kaczyńskiego Platformą Obywatelską. Wg. Kaczyńskiego, trzeba więc dążyć do tego, aby pokazać dobrobyt ostatnich ośmiu lat, wyłącznie jako wynik pomocy unijnej. Trzeba przekonać Polaków, że byłoby jeszcze lepiej, gdyby przez te minione lata rządził PiS. Bo PO była partią „układów”, „kolesiów”, partią „uwikłaną” agenturalną, która część pieniędzy zmarnotrawiła, ba, rozkradła i zawłaszczyła. Sprawcą jest Donald Tusk, którego trzeba postawić przed Trybunałem Stanu.

Trzeba też zdeprecjonować tych krytykantów, którzy mają jeszcze nadal posłuch w różnych polskich środowiskach. Kto więc powinien pójść na pierwszy ogień?... Lech Wałęsa. Szanowany na całym świecie człowiek legenda, laureat nagrody Nobla, który wyrzucił braci Kaczyńskich z pałacu prezydenckiego i mówi o nich z nieukrywaną pogardą.

Odnalezienie właśnie teraz w domu Kiszczaka, „papierów” na Wałęsę, nie może być przypadkiem. Nie jest też przypadkiem kuriozalna decyzja IPN o natychmiastowym upublicznieniu materiałów przed ich zbadaniem i wykazaniem ich autentyczności. Pierwszy efekt został osiągnięty. Jeden z nielicznych, niekwestionowanych, pozytywnie kojarzonych z imieniem Polski symboli, został za granicą naruszony. Tak korzystny dla nas spiżowy odlew, symbol doprowadzenia do obalenia muru berlińskiego, do nowego podziału Europy, do osłabienia roli Rosji, został pewnie już trwale zarysowany. W imię swoich niecnych partykularnych interesów, Kaczyński spowodował nieodwracalne zmiany wizerunkowe naszego kraju za granica. Pozycję i dobry odbiór buduje się latami, zniszczyć można go w mgnieniu oka. Wystarczy rzucić g… , a ono się z całą pewnością przyklei. Kaczyński stosował już tę metodą. Pamiętam choćby Jego insynuacje dotyczące rzekomej współpracy z SB – Stefana Niesiołowskiego. Stefan był dla PiSu groźny, bo był symbolem oporu przeciw PRLowi, w czasach gdy odwaga była naprawdę czymś cennym i rzadkim. Gdy Kaczyński był nikim i siedział cicho jak trusia, Niesiołowski odsiadywał wieloletni wyrok za antykomunistyczną działalność. Trzeba więc było poddać ten cenny dla polityka życiorys w wątpliwość. No to padły oskarżenia pod adresem Niesiołowskiego z trybuny sejmowej. Że nieprawdziwe? To co z tego? Swoje zrobiły. Zasiały ziarno nieufności.

Czy w połowie lat siedemdziesiątych Wałęsa współpracował z tzw. służbami”? Czy coś podpisał? Nie wiem i nie bardzo mnie to obchodzi. Dla mnie ważne jest to, co zrobił w r 1980. Jak przetrwał stan wojenny. Jest dla mnie ważne to, że podobnie jak Papież Jan Paweł II, przez samo trwanie, podnosił nas na duchu.

Wielu dziś wymądrzających się nie wie, bo nie może wiedzieć, czym był system działający w Polsce przed 1980r. Jakimi metodami zastraszania i szantażu można było złamać człowieka. Dobrym przykładem jest choćby historia jednego z najprzyzwoitszych znanych mi ludzi – Michała Boniego.

Dla oceniania tych którzy w 1980 r byli już dorośli, nie powinno liczyć się np. to, czy ktoś był przez chwilę w partii (PZPR), ale to jak zachował się gdy „przejrzał na oczy”. W partii byli W.Szymborska i Cz. Miłosz, A.Wajda i T.Konwicki, J.Kuroń i L.Kołakowski, L.Balcerowicz i B.Geremek i wielu, wielu innych. Wiele osób kojarzonych z transformacją po 1989r, jakoś tam było „uwikłanych” we współpracę z systemem komunistycznym. I jeszcze raz pytam. I co z tego.? Nic.

Ludzie nazywający Lecha Wałęsę Bolkiem, są miernotami. „Cienkie Bolki”. Wylądują na śmietniku historii.

Jestem w 100% pewien , że za 20 lat o Jarosławie Kaczyńskim będą mówić jako o największym szkodniku jaki działał w powojennej Polsce. Drobnym, zakompleksionym spryciarzu. A pamięć o czynach Lecha Wałęsy przetrwa pokolenia. Bo zmienił powojenną historię Polski i nikt nigdzie nie jest w stanie tego zakwestionować.


Czytaj również:

Zdjęcia: 
Jarle_Vines