Bezprawie i Niesprawiedliwość

  • Blogi
  • Felietony
Wojciech Litorowicz / 09.04.2014 / Komentarze
Obrazek użytkownika Wojciech Litorowicz
Do czego potrzebne jest nam prawo? Prezes PiS jest zdania, że do wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej potrzebna jest specjalna ustawa. Wcześniej (sprawa Beaty Sawickiej) najwyraźniej uważano, że działania służb specjalnych można celowo kierować na dane osoby, testując ich uczciwość i praworządność. Co w takim przypadku należałoby powiedzieć o praworządności tak sterowanego państwa?

Do czego potrzebne jest nam prawo? Prezes PiS jest zdania, że do wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej potrzebna jest specjalna ustawa. Wcześniej (sprawa Beaty Sawickiej) najwyraźniej uważano, że działania służb specjalnych można celowo kierować na dane osoby, testując ich uczciwość i praworządność. Co w takim przypadku należałoby powiedzieć o praworządności tak sterowanego państwa?

Ustawę o katastrofie smoleńskiej należy uchwalić albowiem jak twierdzi Prezes, sprawa jest porównywalna z atakiem w Nowym Jorku i Waszyngtonie. W jego ocenie jest wiele mankamentów w działaniu wymiaru sprawiedliwości. Cytując: „To jest wiarygodność zera. Trzeba wszystko zacząć od początku w normalnych warunkach, w takich jak prowadzi się w praworządnych państwach śledztwa”.

Całkowite negowanie przydatności aparatu ścigania i wymiaru sprawiedliwości może wydać się śmieszne. Jeśli wniknąć jednak głębiej, problem wydaje się poważny. Otóż partia aspirująca do przejęcia władzy zdaje się wykazywać instrumentalny stosunek do prawa. Pan Prezes nie potrafił odpowiedzieć na pytanie dziennikarza, dlaczego wnioski z opinii biegłych wykluczające wybuch na pokładzie prezydenckiego samolotu są błędne a wnioski tych samych biegłych o braku alkoholu we krwi gen. Błasika są już właściwe. Jakimi kryteriami się tu kierował?

Właśnie – do czego i w którym momencie potrzebne jest władzy prawo? Czy w tym momencie, kiedy należy skierować czynności służb specjalnych na konkretne osoby (przypadek Sawickiej, Wądołowskiego)? Wielu krytykującym uniewinniający wyrok Sądu Najwyższego prawdziwy problem umyka z pola widzenia. Przypomnijmy - jeszcze Sąd Apelacyjny stwierdził, że Sawicka poniosłaby odpowiedzialność, gdyby nie nielegalność działań CBA. Powtórzył to Sąd Najwyższy niejako „broniąc” nie Sawickiej ale pewnej elementarnej praworządności. W uzasadnieniu podkreślono, że demokratyczne państwo nie może testować uczciwości obywateli i ich podatności na popełnienie przestępstwa.

Ten wyrok to asumpt do gorzkiej refleksji dla każdego z nas. Bo jeżeli tak ma wyglądać państwo prawa, to zaczyna znikać poczucie bezpieczeństwa, które to prawo miało gwarantować. Staje się ono narzędziem w rękach nie tylko partii ale i służb – skierowanym czasem przeciwko zwykłemu obywatelowi. Z drugiej strony – uczyńmy z prawa instrument doraźny – niech specjalna ustawa zastąpi działania komisji, prokuratury, potem sądu, bo przecież ona lepiej „dojdzie do prawdy”. Jak daleko będziemy wtedy od: prawa i sprawiedliwości?

{{info}}