Okiem cudzoziemca-pierwszy rok w Szczecinku

  • Blogi
Małgorzata Kosmalska / 30.07.2014 / Komentarze
Obrazek użytkownika Małgorzata Kosmalska
Mamy w sobie tendencje do podsumowań i świętowania rocznic wszelakich.

Mamy w sobie tendencje do podsumowań i świętowania rocznic wszelakich. Zanim dziś zabrałam się za pisanie sprawdziłam sobie, że 28 lipca to Światowy Dzień Wirusowego Zapalenia Wątroby, Święto Niepodległości Peru, Rocznica Upadku Faszyzmu w San Marino, rocznica założenia Szkoły Podchorążych w Warszawie albo rocznica skazania seryjnego mordercy "Wampira z Zagłębia" na karę śmierci. Przestałam dalej przeglądać, bo większość wydarzeń to rocznice jakiś mordów, katastrof i innych nie całkiem przyjemnych rzeczy. Ha! Urodziła się 28 lipca Jacqueline Kennedy i Richard Wright, ten od Pink Floydów - to jednak dobra data. Dziś doszło do tej litanii następne wiekopomne wydarzenia- mój pierwszy rok w Szczecinku.

Mogę powiedzieć o nim wiele rzeczy. Te dwanaście miesięcy mają dla mnie dwa oblicza - z jednej strony mega rozwój i zdobywanie kolejnych doświadczeń, a z drugiej strony ogromna tęsknota i spora samotność.

Jak już wspomniałam w poprzednich wpisach najważniejszym elementem mojego życia w ciągu mijającego roku był ZAMEK. Spędziłam w nim więcej czasu niż gdziekolwiek indziej, żyję nim i nim oddycham - chyba zakrawa to trochę na obsesję. A tak na serio - dał mi ten rok wiele cennych doświadczeń, poznałam fantastycznych ludzi, zobaczyłam od stron technicznej jak organizuje się duże imprezy plenerowe - i tu ukłon w stronę mojego bezpośredniego przełożonego, który zechciał podzielić się swoim sporym już doświadczeniem.

Nie sądzę żebym w Poznaniu czy w mojej rodzinnej Słupcy mogła uczestniczyć, czy też współorganizować takie ważne i ciekawe wydarzenia, jakie miały miejsce w mijającym roku w Szczecinku. Drugi raz w życiu dane było mi spotkać i nawet zamienić parę słów z urzędującym Prezydentem. Poprzedni raz zdarzył się na Światowym Zlocie Harcerstwa Polskiego w Zegrzu, gdzie Prezydent Lech Wałęsa odwiedził nasze obozowisko.

Bardzo miło było również poznać, całkiem niedawno Michała Urbaniaka, który okazał się nie tylko niesamowitym artystą, ale przede wszystkim przemiłym i szalenie sympatycznym człowiekiem i jak sam powiedział, bardzo podobał mu się Szczecinek i chce tu jeszcze wrócić, do czego oczywiście bardzo go zachęcałam.

Ze względu na kulturalną działalność SAPiKu wiele ciekawych postaci przewija się przez pokoje hotelowe na ZAMKU, zawsze staramy się, żeby wyjeżdżali od nas zadowoleni, a miłymi wspomnieniami ze Szczecinka dzielili się ze swoimi znajomymi. Dzięki temu, że jestem na ZAMKU prawie zawsze udało mi się poznać Krystynę Prońko, Jarosława Boberka, Wiktora Zborowskiego, Tomasza Sętowskiego, Joannę Mieszko-Nitę czy Edwarda Dwurnika.

Okazało się, że zupełnie mi nieznany zespół Feel składa się z bardzo sympatycznych chłopaków. I choć nie byli w stanie przekonać mnie do typu muzyki, który tworzą i przezwali mnie "Panią Łyżeczką", bo podobno tupię nogą i łapię się pod boki jak jestem zirytowana identycznie jak bajkowy pierwowzór - to polubiłam ich wszystkich. Cieszy to, że wracają do nas z chęcią i za każdym razem wywożą ze Szczecinka garść pozytywnych wspomnień.

Do tego wszystkiego doszedł jeszcze krótki występ w TVN Meteo, którym byłam szalenie zdenerwowana. Maciek Dolega okazał się bardzo sympatycznym człowiekiem, więc wejście na żywo, które gdy się o nim dowiedziała napełniło mnie zgrozą - okazało się całkiem przyjemnym doświadczeniem.

Abstrahując od celebrytów, poznałam też wielu ciekawych ludzi, którzy przez ten czas odwiedzili ZAMEK. Najmilej wspominam parę - ona Polka z mężem Niemcem. Starsza para, w życiu nie poznałam równie pozytywnie zakręconych ludzi. Rozmawiało mi się z nimi bardzo dobrze i rozczuliło mnie, gdy po dziewięciu dniach pobytu przyszli się ze mną pożegnać, uściskali mnie, powiedzieli, ze przypominam im córkę i że będą za mną tęsknić.

Osiągnęłam przez ten rok wiele zarówno w rozwoju zawodowym jak i osobistym. Dane mi było, dzięki przeprowadzce do Szczecinka, nauczyć się wielu rzeczy, zdobyć kolejne niebanalne doświadczenia, zajmując się tak wieloaspektowym obiektem jakim jest Centrum Konferencyjne ZAMEK. Jestem za to szalenie wdzięczna. Z całego planu, który miałam w głowie wyprowadzając się z Poznania, nie udało mi się zrealizować tylko głównego aspektu, który przyświecał całej akcji, ale pewnie nie uda mi się go zrealizować już nigdy...