Place zabaw z natury przyjazne
- Blogi

Tradycyjny plac zabaw (wg wikipedii) to wydzielone miejsce przeznaczone do zabawy dla dzieci. (…) Wyposażenie takiego placu zabaw to najczęściej: piaskownica, zjeżdżalnia, huśtawka, karuzela, bujak sprężynowy, system drabinek (drewnianych lub metalowych) oraz inne bardziej lub mniej skomplikowane zestawy wielofunkcyjne. Wokół placu rozmieszczone ławki dla opiekunów bawiących się dzieci. I tak: huśtawka służy do huśtania, zjeżdżalnia do zjeżdżania, zamek do zabawy w zamek.
To znaczy, że dzieci na sprężynowym pięknym i kolorowym bujaku huśtają się może z kilka sekund, potem przeskok na drabinkę, potem zeskok na karuzelę i tak w kółko…do znudzenia. Na szczęście, wyobraźnia dziecięca nie zna granic (a od ponad dwóch lat doświadczam to na własnej skórze) i ku mojej uciesze, będąc na placu zabaw mogę zaobserwować co rusz to próby twórczej interpretacji tradycyjnych elementów zabawowych przez małych uczestników. A gdyby tak dać im krzywy patyk, który raz może być wędką, innym razem różdżką wróżki bądź rogiem dzikiego zwierza.
A gdyby tak, w sposób estetyczny i niezwykle bezpieczny zbić z desek mini ladę sklepową, kolejka na babki piaskowe byłaby dwa razy dłuższa. A gdyby tak, wykorzystać deski i zbić piaskownice, przy których dzieci mogłyby wygodnie stać a nie siedzieć na czasami mokrym piachu. A gdyby tak wykorzystać drewniane kloce i zbić je ze sobą w kolorowy, nieregularny moduł - z radością taki element zabawowy byłby doskonałą zabawą dla najmłodszym a i starszym ucieszył z zaciekawienia oko. A gdyby tak… itd. W każdym razie, plac zabaw zbudowany z naturalnych materiałów, tonący w zieleni, zmienny w ciągu jednego roku i na przestrzeni lat, umożliwiający wielorakie wykorzystanie tych samych elementów, to miejsce, gdzie dzieci mogą się wyszaleć, wybiegać, ale także, albo przede wszystkim, rozwinąć swoją wyobraźnię.
Natura ciągle się zmienia, krzewy rosną, kwitną wiosną, jesienią zrzucają liście, a czasem dostarczają smacznych owoców. Tu nie ma miejsca na nudę. Warto spojrzeć na działania chociażby zachodnich sąsiadów, by sobie uzmysłowić, w którą stronę pójdzie edukacja w przyszłości. Co rusz można zaobserwować tzw. naturalne place zabaw, w których ideą jest wykorzystanie przyrody i ukształtowanie danego terenu. Nie sztampowe i gotowe zestawy z katalogu ustawione na mieszaninie gumowego granulatu oraz poliuretanu warte kilkadziesiąt tysięcy złotych a właśnie wykorzystanie piasku, żwiru a może szyszek i naturalnych materiałów do budowy elementów zabawowych.
Kontakt z naturalnym podłożem często jest elementem terapii dzieci z poważnymi schorzeniami. Wały ziemne, pagórki, zagłębienia i jamy tworzące krajobraz, w którym tak wiele może się wydarzyć. Dzieci tworzą opowieści, ćwiczą swoją sprawność i wytrzymałość, mogą biegać, wspinać się i turlać, a zimą zjeżdżać na sankach. Podejrzewam, że i dorośli mieliby także co robić. Zapach ziemi, igliwia, spacer bosymi stopami po piasku, jak również roślinność urozmaicona pod względem kolorów, zapachów, kształtów, faktur i wielkości liści, wykorzystywane są do tworzenia ogrodów sensorycznych, wpływających na wszystkie zmysły. Na niemieckich placach zabaw bardzo często spotyka się pompy, które dostarczają dzieciom wody do zabawy. W ten sposób pobierana jest tylko taka ilość, jaka jest potrzebna, a użycie pompy jest dodatkowym elementem zabawy, wymagającym współpracy pomiędzy dziećmi.
A wiatr? W jaki sposób można w zabawie wykorzystać wiatr? Elementy, które poruszają się na wietrze lub wydają dźwięk, mogą być nie tylko zabawką, a mogą stać się okazją do nauki o zjawiskach fizycznych zachodzących w przyrodzie. Dzieci od małego chłoną ogromną ilość bodźców wzrokowych, ale coraz rzadziej mają okazję posłuchać śpiewu ptaków, szumu liści, dotknąć ziemi czy powąchać kwiatów. Takie prozaiczne rzeczy wydawałoby się, a jednak… Myślę sobie… że czasami tak niewiele trzeba, by coś fajnego, przyciągającego uwagę i nietuzinkowego mogło powstać. Wiele osób, pewnie postuka się w głowę po przeczytaniu paru moich zdań, pomyśli pewnie – „ależ buja w obłokach (…)” albo „wyobraźnia wyobraźnią, ale gdzie tu realia…?” Natomiast: „Jeśli można poprawić przestrzeń publiczną choćby na sekundę, lepiej to zrobić niż nie robić nic” Marta Schwartz.
Aleksandra Wach-Guzdek